niedziela, 21 października 2012

Witaj w Kuźni Niezliczonych Ostrzy

PWSZ w Studenckim Zwierciadle



Zdjęcie budynku PWSZ w "krzywym zwierciadle". Jak widać w ten sposób budynek ten wygląda o wiele lepiej niż na żywo.


 Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. rotmistrza Witolda Pileckiego w Oświecimiu. Troszkę przydługawa nazwa jak dla zwykłego studenta, który ma na głowie do zapamiętania inne "ważne i ważniejsze sprawy". Mimo tego, uczelnia ta ma jednak pozytywne aspekty! Na pewno warto pochwalić dobre wyposażenie sal, którego nie powstydziłaby się siedziba NASA. Chociaż czasami zdarzają się małe awarie sprawni "elektrycy PWSZ" szybko doprowadzają  sprzęt do mistrzowskiego stanu.
Ważniejszym jednak pozytywem dla studenta są weekendy.... które są dosyć ciekawe...
Studenci uczęszczający do tego "przybytku wiedzy potrzebnej" spędzają ciekawie piątki, raczej nikt nie ma tak świetnych pomysłów jak oni, dlatego warto chociaż rozpocząć edukację na tej uczelni tylko i wyłącznie dla studenckich piątków. Poniżej zamieszczony jest krótki opis takiej piątkowej przygody kilku studentów...


Typowy piątek. Studenci politologii z uczelni zwanej potocznie PWSZ  z uśmiechem na twarzy, jak zawsze kończą zajęcia o godzinie 13.30. Tak jak co tydzień znudzeni wykładem z historii znanego nudziarza, powtarzają schemat znany każdemu z nich. Zamierzają udać się do swojego zaufanego sklepu i zaopatrzyć się w tajne składniki do napoju znanego pod tajemniczą nazwą Turbocola. Trunek ten jest znany każdemu studentowi PWSZ. Zapewne tylko oni wiedza jak go przyrządzić, by ten po wypiciu doprowadzał ich do tematów filozoficznych, które tyczą się , profesorów z uczelni na której studiują. Tania Cola z biedronki wymieszana z składnikiem X tworzy wybuchową mieszankę, która poruszy każdego. Miejsce w którym doszło do dość ostrej filozoficznej kłótni nie zwraca zbyt szczególnej uwagi. Mały lasek z sterta śmieci. Większa uwagę przykuwają okoliczne drzewa, które hipnotyzują studentów swoim szumem i wprowadzają ich w błogi stan prowadzący do licznych dyskusji. Ogólnie miejsce to jest szeroko znane w całym Oświęcimiu, jako popularne miejsce spożywania wiadomych płynów, które pobudzają zmysły. Przejdźmy jednak teraz do osób, które w tym filozoficznym piątku uczestniczyły, do czego raczej przyznawać się nie chcą.
Głównym bohaterem jest typowy student, który marzy tylko o tym, żeby zdać wszystko na 3.0 i mieć święty spokój. Studiuje politologię, a dokładniej znajduje się na kierunku zwanym „Media i Komunikowanie Międzynarodowe”. Jego imię pozostanie tajemnicą z powodów oczywistych, jednak możemy go obdarzyć jakże uroczym pseudonimem jakim jest „Wafel”. Mistrz tworzenia napoju studentów, a także jeden z filozofów, którzy mówią od rzeczy i nie na temat. Reszta studentów nie różniła się wiele od naszego głównego bohatera. Aczkolwiek każdy z nich miał inne poglądy na sprawy PWSZ co doprowadziło do kłótni o której w dalszej części napisze. Warto zwrócić uwagę na drugiego z ważniejszych bohaterów, zwanego „Szeryfem” , który tak jak nasz „Wafel” jest człowiekiem hałaśliwym, denerwującym i głośno wykrzykującym swoje poglądy, które nie zawsze były przez wszystkich akceptowane. Tak wygląda każdy piątek dla typowego studenta naszej „kochanej uczelni”.

Jak widać każdy bawi się na tej uczelni dobrze na swój sposób. Na szczęście poza takimi eskapadami uczelnia może się pochwalić wspaniałą kadrą profesorską! No poza jednym żarłocznym osobnikiem, który wyjadł swego czasu bufet.... na szczęście owy "profesorek" już nie pracuje na naszej uczelni, mimo że według niego był jedynym "prawdziwym specjalistą", a reszta kadry uczelnianej mogła mu pucować buty. Nie oszukujmy się, było jednak na odwrót.  Pozwólmy jednak sobie dla rozluźnienia opisać jego historię sprzed dwóch lat, jego pyszałkowatość doprowadziła do pierwszego kryzysu bufetowego w historii PWSZ.



Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Oświęcimiu. Czas pory obiadowej. Zmęczeni niezbyt ciekawymi wykładami studenci, zmierzają do uczelnianego bufetu. Wszyscy razem jednym tempem. Z burczącymi brzuchami, z śliną na wierzchu, wygłodzeni i agresywni niczym stado dzikich małp. Ale cóż to? Studenci z łzami w oczach wychodzą z krzykiem z bufetu ! Nie ma ich ulubionych Fast Foodów. Ani kruszynki hamburgera, ani kawałeczka parówki z Hot Doga, ani jednego grzybka z zapiekanki. Płacz i z zgrzytanie zębów. To można zobaczyć od dłuższego czasu w bufecie w PWSZ. Całkowite braki w zaopatrzeniu. Albo to zaniedbanie właścicieli stołówki, albo decyzja która w końcu zapadła. Atrakcyjne ceny Fast Foodów zmusiły „Bufeciarzy” do chowania towaru pod ladę, by ten stał się cennym trofeum wśród uzależnionych od tego typu potraw studentów. Lady z cennym pokarmem bogów świecą pustakami niczym półki sklepów mięsnych za czasów komuny. Jesteśmy oburzeni i chcemy powrotu naszych przysmaków !
Ale zastanówmy się dłużej nad tym problemem…. Może to spisek wykładowców, którzy niczym słynny profesor Maciuś mają apetyt niczym ośmiu chłopa, wykupują wszystkie hamburgery, hot dogi i zapiekanki, by nasycić swój ogromny głód? Już od zawsze było widać błysk w oku niektórych profesorów , którzy widząc owe potrawy głaskali się aż po brzuszku, mrucząc coś pod nosem.

Jak widać na uczelni dużo się dzieje... może nie zawsze jest to związane z nauką, ale za to ile frajdy sprawia nowym studentom! 





Peace, love and kwiatki.
Gonzo, Wielki Maestro Kuźni Niezliczonych Ostrzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz