PWSZ w Studenckim Zwierciadle
Zdjęcie budynku PWSZ w "krzywym zwierciadle". Jak widać w ten sposób budynek ten wygląda o wiele lepiej niż na żywo.
Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. rotmistrza Witolda Pileckiego w Oświecimiu. Troszkę przydługawa nazwa jak dla zwykłego studenta, który ma na głowie do zapamiętania inne "ważne i ważniejsze sprawy". Mimo tego, uczelnia ta ma jednak pozytywne aspekty! Na pewno warto pochwalić dobre wyposażenie sal, którego nie powstydziłaby się siedziba NASA. Chociaż czasami zdarzają się małe awarie sprawni "elektrycy PWSZ" szybko doprowadzają sprzęt do mistrzowskiego stanu.
Ważniejszym jednak pozytywem dla studenta są weekendy.... które są dosyć ciekawe...
Studenci uczęszczający do tego "przybytku wiedzy potrzebnej" spędzają ciekawie piątki, raczej nikt nie ma tak świetnych pomysłów jak oni, dlatego warto chociaż rozpocząć edukację na tej uczelni tylko i wyłącznie dla studenckich piątków. Poniżej zamieszczony jest krótki opis takiej piątkowej przygody kilku studentów...
Typowy piątek. Studenci politologii z
uczelni zwanej potocznie PWSZ z uśmiechem na twarzy, jak zawsze
kończą zajęcia o godzinie 13.30. Tak jak co tydzień znudzeni
wykładem z historii znanego nudziarza, powtarzają schemat znany
każdemu z nich. Zamierzają udać się do swojego zaufanego sklepu i
zaopatrzyć się w tajne składniki do napoju znanego pod tajemniczą
nazwą Turbocola. Trunek ten jest znany każdemu studentowi PWSZ.
Zapewne tylko oni wiedza jak go przyrządzić, by ten po wypiciu
doprowadzał ich do tematów filozoficznych, które tyczą się ,
profesorów z uczelni na której studiują. Tania Cola z biedronki
wymieszana z składnikiem X tworzy wybuchową mieszankę, która
poruszy każdego. Miejsce w którym doszło do dość ostrej
filozoficznej kłótni nie zwraca zbyt szczególnej uwagi. Mały
lasek z sterta śmieci. Większa uwagę przykuwają okoliczne drzewa,
które hipnotyzują studentów swoim szumem i wprowadzają ich w
błogi stan prowadzący do licznych dyskusji. Ogólnie miejsce to
jest szeroko znane w całym Oświęcimiu, jako popularne miejsce
spożywania wiadomych płynów, które pobudzają zmysły. Przejdźmy
jednak teraz do osób, które w tym filozoficznym piątku
uczestniczyły, do czego raczej przyznawać się nie chcą.
Głównym bohaterem jest typowy
student, który marzy tylko o tym, żeby zdać wszystko na 3.0 i mieć
święty spokój. Studiuje politologię, a dokładniej znajduje się
na kierunku zwanym „Media i Komunikowanie Międzynarodowe”. Jego
imię pozostanie tajemnicą z powodów oczywistych, jednak możemy go
obdarzyć jakże uroczym pseudonimem jakim jest „Wafel”. Mistrz
tworzenia napoju studentów, a także jeden z filozofów, którzy
mówią od rzeczy i nie na temat. Reszta studentów nie różniła
się wiele od naszego głównego bohatera. Aczkolwiek każdy z nich
miał inne poglądy na sprawy PWSZ co doprowadziło do kłótni o
której w dalszej części napisze. Warto zwrócić uwagę na
drugiego z ważniejszych bohaterów, zwanego „Szeryfem” , który
tak jak nasz „Wafel” jest człowiekiem hałaśliwym, denerwującym
i głośno wykrzykującym swoje poglądy, które nie
zawsze były przez wszystkich akceptowane. Tak wygląda każdy piątek
dla typowego studenta naszej „kochanej uczelni”.
Jak widać każdy bawi się na tej uczelni dobrze na swój sposób. Na szczęście poza takimi eskapadami uczelnia może się pochwalić wspaniałą kadrą profesorską! No poza jednym żarłocznym osobnikiem, który wyjadł swego czasu bufet.... na szczęście owy "profesorek" już nie pracuje na naszej uczelni, mimo że według niego był jedynym "prawdziwym specjalistą", a reszta kadry uczelnianej mogła mu pucować buty. Nie oszukujmy się, było jednak na odwrót. Pozwólmy jednak sobie dla rozluźnienia opisać jego historię sprzed dwóch lat, jego pyszałkowatość doprowadziła do pierwszego kryzysu bufetowego w historii PWSZ.
Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w
Oświęcimiu. Czas pory obiadowej. Zmęczeni niezbyt ciekawymi
wykładami studenci, zmierzają do uczelnianego bufetu. Wszyscy razem
jednym tempem. Z burczącymi brzuchami, z śliną na wierzchu,
wygłodzeni i agresywni niczym stado dzikich małp. Ale cóż to?
Studenci z łzami w oczach wychodzą z krzykiem z bufetu ! Nie ma ich
ulubionych Fast Foodów. Ani kruszynki hamburgera, ani kawałeczka
parówki z Hot Doga, ani jednego grzybka z zapiekanki. Płacz i z
zgrzytanie zębów. To można zobaczyć od dłuższego czasu w
bufecie w PWSZ. Całkowite braki w zaopatrzeniu. Albo to zaniedbanie
właścicieli stołówki, albo decyzja która w końcu zapadła.
Atrakcyjne ceny Fast Foodów zmusiły „Bufeciarzy” do
chowania towaru pod ladę, by ten stał się cennym trofeum wśród
uzależnionych od tego typu potraw studentów. Lady z cennym pokarmem
bogów świecą pustakami niczym półki sklepów mięsnych za czasów
komuny. Jesteśmy oburzeni i chcemy powrotu naszych przysmaków !
Ale zastanówmy się dłużej nad tym
problemem…. Może to spisek wykładowców, którzy niczym słynny
profesor Maciuś mają apetyt niczym ośmiu chłopa, wykupują
wszystkie hamburgery, hot dogi i zapiekanki, by nasycić swój
ogromny głód? Już od zawsze było widać błysk w oku niektórych
profesorów , którzy widząc owe potrawy głaskali się aż po
brzuszku, mrucząc coś pod nosem.
Jak widać na uczelni dużo się dzieje... może nie zawsze jest to związane z nauką, ale za to ile frajdy sprawia nowym studentom!
Peace, love and kwiatki.
Gonzo, Wielki Maestro Kuźni Niezliczonych Ostrzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz